GRODNO
Sobota,
14 grudnia 2024 roku |
Zły król
Szanowni czytelnicy!
Miłość łączy, uczy porozumienia, wielkoduszności, miłosierdzia. Zaś zło, przenikając do serca człowieka, napełnia go okrutnością, nietolerancyjnością, pychą, obojętnością. Zło niszczy harmonię wzajemnego porozumienia, siejąc wrogość i niezadowolenie. Aby lepiej zrozumieć, dlaczego miłość i dobro są tak ważne, przeczytajcie tę baśń.
Na pewnej planecie żył sobie zły król. On krzywdził dzieci i dorosłych, wszystkich nienawidził, był podłym i złośliwym tyranem. Pewnego letniego dnia król wyjrzał przez okno i zobaczył pod ścianą swego pałacu wędrownika, dookoła którego zebrał się tłum. Wędrownik coś opowiadał, ludzie się śmiali. Zły król nie lubił śmiechu i radości. Rozkazał strażakom pochwycić wędrownika i wrzucić do więzienia. Tak też uczynili. Dzień zgasł, i król poszedł spać. Wygodnie się położywszy, zamknął oczy. I już sen zaczął rozwijać przed nim swe obrazki, jak nagle król zobaczył wędrownika.
†
- Co robisz w mojej sypialni?! – krzyknął oburzony król.
– Powinieneś siedzieć w więzieniu!
- Właśnie, że nie – uśmiechając się chytrze, odpowiedział wędrownik.
– Nie jestem człowiekiem, lecz Aniołem, i zaraz powędrujemy z tobą daleko.
- Straż!!! – zawołał przerażony król. Lecz było już zbyt późno. Wszystko zakręciło się u niego przed oczami, i sypialnia zniknęła.
Nagle król się znalazł w dużym pięknym mieście, dookoła pełno było ludzi. Lecz coś w tym obrazku było nie tak. Król nagle spostrzegł, że wszyscy ludzie są związani pomiędzy sobą cienkimi świecącymi się nitkami. Co więcej, takie same nitki ciągnęły się od ludzi ku zwierzętom i roślinom.
- Co to jest? – ze zdziwieniem zapytał król. On łatwo przechodził przez te nitki jak przez promyki światła, wcale ich nie niszcząc.
- To jest więź pomiędzy wszystkim, co stworzył Bóg. Wszyscy ci ludzie zależą jedni od drugich. A od ludzi zależą zwierzęta i rośliny. Wszyscy oni wyszli spod ręki Stwórcy. Te nitki to dobro i miłość, które pozwalają wszystkim żyć dobrze i szczęśliwie. Niszcząc tę więź złem, nienawiścią, podstępem, chciwością, pychą, obojętnością, ludzie sprowadzają na swoje głowy nieszczęścia i zgryzoty. Nawet czyniąc zło jednej osobie, można wywołać śmierć i nieszczęścia wielu ludzi, zniszczyć zwierzęta i rośliny.
- Głupstwa jakieś! – zawołał zły król. – I co to za planeta?
- To jest twoja planeta – odpowiedział Anioł. – Po prostu dałem ci możliwość zobaczyć to, co jest niewidzialne dla oczu, a jednak istnieje. Roztaczając zło, niszczysz nie tylko świat dookoła: w końcu zniszczysz samego siebie.
- To kłamstwo! – krzyknął król. Oni akurat szli przez most, i zły król zepchnął do rzeki jednego z przechodniów, ponieważ ten się śpieszył i niechcąco zaczepił króla. Anioł z wyrzutem pokiwał głową i...
Król obudził się w swojej sypialni; humor był wręcz ohydny. Natomiast posłał do więzienia sprawdzić, co z wędrownikiem. Jednak więzienie było puste, Anioł zniknął. Zły król w gniewie zawołał kata, aby stracić strażaków. Jednak okazało się, iż kat oślepnął, ponieważ rano obok planety przeleciała ognista gwiazda, która pozbawiła wzroku każdego, kto na nią popatrzył. A popatrzyli prawie wszyscy, ponieważ cała ludność planety ze wschodem słońca wychodziła do ciężkiej pracy, jak to zarządził król.
- Gdzie byli astrolodzy?! – zawołał wściekły król. Trochę później wyjaśniło się, że astrolodzy wiedzieli o ognistej gwieździe i posłali gońca, by wszystkich uprzedził.
Lecz jego ktoś zepchnął z mostu, i on utonął. Większość ludzi straciła wzrok. Zaślepione wojska zaczęły zabijać się nawzajem, biorąc swoich za buntowników. Ślepi chłopi zbierali trujące grzyby i jagody – większość zatruła się i zmarła. Zwierzęta domowe z głodu zbiegły do lasu i zdziczały. Wszystkie kwiaty zwiędły, ponieważ nie było komu ich podlewać. Ogrody opustoszały. Nie było komu pracować, produkować, obsługiwać króla. Planeta pogrążyła się w zgrozie i chaosie. Głodny, przestraszony i nieszczęsny król zamknął się w swoich komnatach. I nagle zobaczył Anioła. Zły król wskoczył i już się chciał rzucić na niego, gdy nagle zobaczył pomiędzy sobą i Aniołem świecącą się nitkę.
- Czyżby to było prawdą? – chwytając się z przerażeniem za głowę, wykrztusił król.
- Tak - odpowiedział Anioł. Teraz sam zobaczyłeś, jak wszystko jest pomiędzy sobą powiązane, jak wszyscy zależymy jeden od drugiego. Dałem ci szansę to zobaczyć. I co uczyniłeś?!
- Cóż mam teraz począć?! – zawołał król. – Jak wszystko odkręcić z powrotem?! Lecz Anioł się uśmiechnął i... rozpuścił się w powietrzu. Król ocknął, stojąc przy oknie. Za oknem był letni dzień, obok szli ludzie, wszystko było jak zwykle. Dostrzegł pod ścianą pałacu wędrownika, dookoła którego zebrał się tłum. Wędrownik coś opowiadał, wszyscy się śmiali.
- Straż! – zawołał król. I zamarł na sekundę. Potem powiedział:
- Podejdźcie do tego człowieka, zaproponujcie mu dach nad głową i jedzenie. I zapytajcie, czy nie potrzebuje jeszcze czegokolwiek.
Jak tylko król to powiedział, od razu zobaczył, że wszystko dookoła jest powiązane świecącymi się nitkami. I jeżeli te nitki się świecą - znaczy, że są przepełnione dobrem i miłością. A to oznacza, że wszyscy będą żyli dobrze, długo i szczęśliwie. Z dobrocią i w radości, w zgodzie i pokoju.
– Powinieneś siedzieć w więzieniu!
- Właśnie, że nie – uśmiechając się chytrze, odpowiedział wędrownik.
– Nie jestem człowiekiem, lecz Aniołem, i zaraz powędrujemy z tobą daleko.
- Straż!!! – zawołał przerażony król. Lecz było już zbyt późno. Wszystko zakręciło się u niego przed oczami, i sypialnia zniknęła.
Nagle król się znalazł w dużym pięknym mieście, dookoła pełno było ludzi. Lecz coś w tym obrazku było nie tak. Król nagle spostrzegł, że wszyscy ludzie są związani pomiędzy sobą cienkimi świecącymi się nitkami. Co więcej, takie same nitki ciągnęły się od ludzi ku zwierzętom i roślinom.
- Co to jest? – ze zdziwieniem zapytał król. On łatwo przechodził przez te nitki jak przez promyki światła, wcale ich nie niszcząc.
- To jest więź pomiędzy wszystkim, co stworzył Bóg. Wszyscy ci ludzie zależą jedni od drugich. A od ludzi zależą zwierzęta i rośliny. Wszyscy oni wyszli spod ręki Stwórcy. Te nitki to dobro i miłość, które pozwalają wszystkim żyć dobrze i szczęśliwie. Niszcząc tę więź złem, nienawiścią, podstępem, chciwością, pychą, obojętnością, ludzie sprowadzają na swoje głowy nieszczęścia i zgryzoty. Nawet czyniąc zło jednej osobie, można wywołać śmierć i nieszczęścia wielu ludzi, zniszczyć zwierzęta i rośliny.
- Głupstwa jakieś! – zawołał zły król. – I co to za planeta?
- To jest twoja planeta – odpowiedział Anioł. – Po prostu dałem ci możliwość zobaczyć to, co jest niewidzialne dla oczu, a jednak istnieje. Roztaczając zło, niszczysz nie tylko świat dookoła: w końcu zniszczysz samego siebie.
- To kłamstwo! – krzyknął król. Oni akurat szli przez most, i zły król zepchnął do rzeki jednego z przechodniów, ponieważ ten się śpieszył i niechcąco zaczepił króla. Anioł z wyrzutem pokiwał głową i...
Król obudził się w swojej sypialni; humor był wręcz ohydny. Natomiast posłał do więzienia sprawdzić, co z wędrownikiem. Jednak więzienie było puste, Anioł zniknął. Zły król w gniewie zawołał kata, aby stracić strażaków. Jednak okazało się, iż kat oślepnął, ponieważ rano obok planety przeleciała ognista gwiazda, która pozbawiła wzroku każdego, kto na nią popatrzył. A popatrzyli prawie wszyscy, ponieważ cała ludność planety ze wschodem słońca wychodziła do ciężkiej pracy, jak to zarządził król.
- Gdzie byli astrolodzy?! – zawołał wściekły król. Trochę później wyjaśniło się, że astrolodzy wiedzieli o ognistej gwieździe i posłali gońca, by wszystkich uprzedził.
Lecz jego ktoś zepchnął z mostu, i on utonął. Większość ludzi straciła wzrok. Zaślepione wojska zaczęły zabijać się nawzajem, biorąc swoich za buntowników. Ślepi chłopi zbierali trujące grzyby i jagody – większość zatruła się i zmarła. Zwierzęta domowe z głodu zbiegły do lasu i zdziczały. Wszystkie kwiaty zwiędły, ponieważ nie było komu ich podlewać. Ogrody opustoszały. Nie było komu pracować, produkować, obsługiwać króla. Planeta pogrążyła się w zgrozie i chaosie. Głodny, przestraszony i nieszczęsny król zamknął się w swoich komnatach. I nagle zobaczył Anioła. Zły król wskoczył i już się chciał rzucić na niego, gdy nagle zobaczył pomiędzy sobą i Aniołem świecącą się nitkę.
- Czyżby to było prawdą? – chwytając się z przerażeniem za głowę, wykrztusił król.
- Tak - odpowiedział Anioł. Teraz sam zobaczyłeś, jak wszystko jest pomiędzy sobą powiązane, jak wszyscy zależymy jeden od drugiego. Dałem ci szansę to zobaczyć. I co uczyniłeś?!
- Cóż mam teraz począć?! – zawołał król. – Jak wszystko odkręcić z powrotem?! Lecz Anioł się uśmiechnął i... rozpuścił się w powietrzu. Król ocknął, stojąc przy oknie. Za oknem był letni dzień, obok szli ludzie, wszystko było jak zwykle. Dostrzegł pod ścianą pałacu wędrownika, dookoła którego zebrał się tłum. Wędrownik coś opowiadał, wszyscy się śmiali.
- Straż! – zawołał król. I zamarł na sekundę. Potem powiedział:
- Podejdźcie do tego człowieka, zaproponujcie mu dach nad głową i jedzenie. I zapytajcie, czy nie potrzebuje jeszcze czegokolwiek.
Jak tylko król to powiedział, od razu zobaczył, że wszystko dookoła jest powiązane świecącymi się nitkami. I jeżeli te nitki się świecą - znaczy, że są przepełnione dobrem i miłością. A to oznacza, że wszyscy będą żyli dobrze, długo i szczęśliwie. Z dobrocią i w radości, w zgodzie i pokoju.
< Poprzednia | Następna > |
---|
Kalendarz liturgiczny
Obchodzimy imieniny: | |
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów: | |
Do końca roku pozostało dni: 18 |
Czekamy na Wasze wsparcie
Drodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.