GRODNO
Sobota,
20 kwietnia
2024 roku
 

Formacja seminarzysty – ścieżka, która rozpoczyna się przed seminarium

Wywiad

Jedną z praktyk duchowych kleryków jest częsta spowiedźZ tej młodzieży, którą mamy, wychodzą przyszli księża. I każdy z nas może stać się przykładem, który ukształtuje w osobie lub potwierdzi jej właściwe wartości. Dlatego też odpowiedzialność za to, jakich duchownych kierowników będziemy mieli, spoczywa na każdym z nas.
O dojrzałości duchowej młodych ludzi, o seminaryjnej codzienności i wychowaniu kleryków rozmawiamy z prefektem Wyższego Seminarium Duchownego w Grodnie ks. Janem Romanowskim.
romanowski– Księże Janie, jacy młodzi ludzie przychodzą do seminarium?
    – Biorąc pod uwagę tendencję, która obecnie istnieje, szereg seminarzystów się zmienił. Wcześniej, gdy sam wybierałem się na studia, bardziej przychodziły młode osoby zaraz po szkole lub ze średnim wykształceniem branżowym. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że wielu przychodzi po znacznych doświadczeniach życiowych (jest takich 40%). Być może chcą sprawdzić, czy ich chęć pójścia do seminarium nie jest chwilową euforią. W końcu jest to decyzja na całe życie.
   
    – Co ma większy wpływ na dojrzałość duchową seminarzystów rodzina czy parafia?
    – Początkowo na rozwój religijny, duchowy wpływa rodzina. Ponieważ z niej człowiek wynosi wartości i priorytety. Nic dziwnego, że wiele dokumentów kościelnych mówi, że rodzina jest Kościołem domowym. Jest to środowisko, w którym przyszły seminarzysta i ksiądz uczy się podstawowych rzeczy. Jednoznacznie ważna jest również formacja w parafii: przykład kapłana, jego oddanie służbie mogą zainspirować młodego człowieka do wybrania odpowiedniej ścieżki. Zdarza się oczywiście, że rodzina jest słaba pod względem wiary i właśnie komunikacja w parafii otwiera głos powołania. Każdy przypadek jest wyjątkowy. Nie należy wszystkich równać jedną miarą, jakby wszyscy seminarzyści zostali zabrani z linii produkcyjnej. Jest w tym bogactwo, że klerycy pochodzą z różnych rodzin i parafii.
   
    – Jakie są największe luki w duchowym uformowaniu alumnów?
    – Znaczną większość seminarzystów stanowią osoby wywodzące się z tradycyjnych rodzin, w których praktykuje się wiarę, a także z parafii, w których dobrze funkcjonuje życie parafialne. Dlatego otrzymują niezbęd- ną formację i trudno mówić o jakichś lukach. Jeśli chodzi o Katechizm – mają wystarczający poziom wiedzy. Jedyne, czego nie można wykluczyć, to zrozumienie i postrzeganie pewnych rzeczy przez każdą osobę. Na przykład, jeśli do seminarium przychodzi młody mężczyzna w wieku 18 lat i osoba, która ma 26 lat, to ich postrzeganie życia duchowego będzie się różnić. Ważną rolę odegra tutaj „bagaż” w postaci pracy czy nauki na uniwersytecie, przerwy w uczestnictwie w życiu Kościoła, pewnego kryzysu życiowego itp.
   
    – Jaki procent studentów odchodzi z seminarium? Jakie mogą być przyczyny?
    – Czas formacji seminaryjnej to także czas rozpoznania swojej drogi życiowej. Naturalne jest więc to, że podczas nauki młody człowiek zdaje sobie sprawę, że musi zacząć szukać gdzie indziej. Zdaje sobie sprawę, że chce służyć Bogu, ludziom, Kościołowi w inny sposób. Nie mogę podać procentu, ile osób odchodzi. Na przykład, gdy sam studiowałem, na pierwszym roku było nas 12, na ostatnim – 6. Nie wziąłbym jednak odpowiedzialności za stwierdzenie, że połowa odchodzi. Czasami młodemu człowiekowi trudno jest radykalnie zmienić swój styl życia: widzi, że musi żyć zgodnie z określoną codzienną rutyną, że istnieją wymagania, które go dotyczą. Być może inaczej wyobrażał sobie życie seminaryjne. Jednak wszystkie wymagania nie istnieją po to, by ograniczyć, ale by pomóc w formacji duchowej i intelektualnej. Wybierając się do seminarium, musisz to zrozumieć. Ze względu na powołanie konieczne będzie porzucenie pewnych rzeczy, działań. Nawiasem mówiąc, łatwiej jest młodzieńcowi, który ukończył szkołę „wlać się” w rutynę seminarium niż młodemu człowiekowi z pewnym doświadczeniem życiowym, który sam organizował swoją codzienność. Ostatecznie jednak wiele zależy od postaw i samodyscypliny samego kandydata. Pan Bóg daje powołanie, i ważne jest, w jaki sposób współpracujemy.
   
    – Dlaczego młodzi ludzie, którzy podjęli decyzję o odejściu z seminarium, nie stają się aktywnymi świeckimi członkami wspólnoty Kościoła? Początkowo chcieli poświęcić mu swoje życie.
    – Mam doświadczenie w kontaktach z ludźmi z różnych kultur i naprawdę widziałem, jak ważną rolę odgrywają inicjatywy parafian. Myślę, że czynnik kulturowy naszego kraju wpływa na wspomnianą sytuację. Wielu postrzega udział w życiu parafialnym jako coś anonimowego: był na Mszy świętej w niedzielę, wyspowiadał się, gdy poczuł potrzebę, przyprowadził dzieci na katechezę, przyjął kapłana z wizytą duszpasterską – i wystarczy. Być może myśl „Dlaczego miałbym jeszcze coś robić?” leży w sposobie myślenia ludzi. Z drugiej strony aktywny udział w życiu parafialnym osoby świeckiej wymaga czasu i poświęcenia, nie mówiąc o obowiązkach rodzinnych i zawodowych. Każda inicjatywa wymaga stałego wysiłku, gdyż nie będziesz przecież zawsze przelewał z pustego w próżne.
   
    – Ksiądz jako prefekt odpowiedzialny jest za wychowanie, jaką strategię Ksiądz wybrał, na co zwraca uwagę?
    – Nic nowego nie wymyśliłem. Istnieją dokumenty Kościoła, które wyraźnie regulują proces przygotowania do kapłaństwa. W szczególności mówią, że początkowo przykładem formacji przyszłych kapłanów jest wspólnota 12 apostołów. Jest to pierwsze seminarium uczniów, które zgromadził Chrystus. Razem z Nim zrozumieli, jak głosić Słowo Boże i historię zbawienia. Przenosząc to do czasu współczesnego, ja, jako prefekt, jestem tylko narzędziem, które pomaga kandydatowi w jego przygotowaniu. A Tym, który kształtuje i wychowuje, jest przede wszystkim Pan Bóg. Osobiście staram się być w stałym dialogu z seminarzystami, aby czuli się swobodnie w komunikacji, nie wahali się mówić o sprawach osobistych i podnosić problemy, które istnieją w Kościele katolickim. Ważne jest również, aby w miarę możliwości być z nimi „w trendzie”, aby zrozumieć wyzwania współczesności. W końcu nie można budować dialogu, jeśli nie mówisz tym samym językiem i nie mam tu na myśli slangu. Oczywiście istnieje również granica, którą należy zachować. Jeśli seminarzysta nie przestrzega reguł, którymi żyjemy, muszą nastąpić konsekwencje. Trzeba dbać o wolny czas uczniów – to ich jednoczy. Istnieje koło biblijne, które prowadzi ojciec duchowny. Odbywają się wydarzenia sportowe – kiedyś dużo grali w piłkę nożną, teraz już mniej. Jest „kawiarnia” – pokój, w którym stoi ekspres do kawy, i klerycy mogą zrobić sobie napój, porozmawiać, wspólnie świętować urodziny. Razem oglądamy filmy, częściej o tematyce religijnej, chociaż istnieją wyjątki. Zwykle film wybiera seminarzysta odpowiedzialny za kinotekę, lecz pytając o zdanie innych. Klerycy uwielbiają świętować „Andrzejki”, ponieważ jest to dobra okazja, by odpocząć i w nieco humorystycznym kontekście odzwierciedlić życie seminaryjne w przedstawieniu. Teraz mamy kleryków z różnych diecezji i mogę zauważyć, że młodzi ludzie dobrze się zaprzyjaźnili. Za wychowanie odpowiedzialny jest jednak nie tylko prefekt, ale także całe profesjonalne grono seminaryjne. Ponadto za proces wychowawczy odpowiedzialni są księża z tych parafii, z których pochodzą kandydaci. Ponieważ my obserwujemy ich, gdy żyją zgodnie z regulaminem, a proboszcz lub wikariusz mogą zobaczyć, jak organizują swój styl życia, będąc na wakacjach.
   
    – W jaki sposób gadżety są wpisane w życie seminarium, czy są jakieś ograniczenia w użytkowaniu? W jaki sposób pojawienie się smartfonu wpłynęło na życie w „zamkniętej” instytucji?
    – Żyjemy w XXI wieku, postęp technologiczny idzie do przodu i nie można tego nie wziąć pod uwagę. Trzeba zrozumieć, że kleryk, kończąc seminarium, wyjdzie do ludzi, do młodzieży i bez kontaktu z nowoczesną technologią, poczuje się zdezorientowany, nie będzie w stanie odnaleźć się w pewnych rzeczach. Dlatego oczywiście seminarzyści używają telefonów, tabletów i laptopów – ale to wszystko jest przeznaczone przede wszystkim do procesu edukacyjnego. Jednocześnie istnieją ograniczenia czasowe w korzystaniu z gadżetów, a także czas na modlitwę, obowiązki itp.
   
    Dlaczego młodzi księża starają się pracować z młodzieżą, a dojrzawszy tracą w tym zainteresowanie, choć mogą dalej dzielić się zdobytym doświadczeniem?
    – – Myślę, że może nastąpić moment wypalenia, lecz nie zawodowego, ponieważ kapłaństwo nie jest zawodem, lecz powołaniem. Służymy bez względu na to, kto jest przed nami: młody człowiek, stary lub inny przedstawiciel społeczeństwa. Jest to raczej moment ludzkiego wypalenia, ponieważ praca z młodzieżą wymaga dodatkowej wrażliwości, przygotowania, siły ducha, ponieważ konieczne jest nieustanne zanurzanie się w tematy, które są dla niej istotne. Oczywiście można wyjaśnić coś zgodnie z naukami Kościoła, ale zawsze móc coś wytłumaczyć młodym ludziom w ich „języku” to jest inna sprawa.
   
    – Z czym Księdza zdaniem wiąże się kryzys powołań?
    – Po pierwsze, sytuacja demograficzna – dzieci w rodzinach rodzi się mniej. Po drugie – i to może być kamień wrzucony do mojego ogródka – mało przekonująca postawa księdza. Ważne jest, aby pokazać siebie jako kapłana nie tylko w kościele, ale także w różnych życiowych sytuacjach. Po trzecie, obecna tendencja dążenia do większej wolności. A Kościół ma pewną dyscyplinę związaną z posłuszeństwem i nie wszyscy to akceptują. Po czwarte, wszechobecny materializm, a życie kapłana wiąże się z posługą, a nie z pragnieniem korzyści. Ostatnim jest niedojrzałość młodych ludzi, ale wyraża się to nie tylko w braku gotowości do posługi kapłańskiej, ale także w życiu rodzinnym, w związku z jedną osobą, gotowość do poświęceń dla innej osoby. To wszystko, to czynniki wpływające na kryzys powołań.

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

 
white
Obchodzimy imieniny:
Do końca roku pozostało dni:  256

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.