Zmartwychwstanie… czy w to wierzę?
Rozważania
Kiedy myślę, o tym, co się dzieje dziś na świecie – pożary w Australii, plaga szarańczy w Arabii Saudyjskiej, Afryce i Azji i pandemia koronawirusa, która wyszła z Chin i zalewa Europę i całą ziemię, wydaje się, że nadchodzi koniec świata.
Przypominają mi się słowa Jezusa o tym, co będzie się działo, gdy On przyjdzie po raz drugi. „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawał- nicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagraża- jących ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nad- chodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21, 25-28).
Myślę, że dzisiaj każdy może się odnaleźć w
tych słowach o ludziach
mdlejących ze strachu.
Lecz nie na tym chciałam
się skupić. Moją uwagę
zwróciły ostatnie słowa
przytoczonego fragmentu – „A gdy się to dziać
zacznie, nabierzcie ducha
i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze
odkupienie”. Zmartwychwstały Jezus mówi nam,
że w momentach, gdy
cały świat się wali, On
przychodzi po nas, zbliża się, by zabrać nas do
domu w Niebie, który ma
przygotowany dla każdego człowieka od wieków.
Jezus przed nami przeszedł już całe cierpienie
świata, przeszedł przez
śmierć i zmartwychwstał,
wziął na Siebie całe zło,
byśmy mogli pójść za Nim
do Ojca, do Nieba i do
wiecznego szczęścia. On
już zwyciężył to wszyst ko, co wydaje się nam nie
do przezwyciężenia, zwyciężył każde cierpienie,
łzy, samotność, rozpacz
i śmierć, a teraz jest gotów zwyciężać w nas, w
naszym życiu i w naszych
trudnościach. †
Nieraz może się dziwimy, jak to się stało, że
apostołowie i uczennice
Jezusa po Jego śmierci szybko zapomnieli o
tym, co mówił o zmartwychwstaniu. Uciekli,
gdy pochwycono Jezusa,
gdy cierpiał i gdy umierał. Rozpaczali i bali się,
że spotka ich ten sam
straszny los – tak bardzo,
że nawet nie byli w stanie
wyjść
z domu,
w którym
się gromadzili. Gdy Jezus ukazał
się Marii Magdalenie,
musiał chwilę z nią porozmawiać, zawołać ją
po imieniu, zanim była
ona w stanie zza zasłony
łez i rozpaczy zobaczyć,
że On żyje. Gdy kobiety
przybiegły do apostołów,
aby oznajmić im radosną
nowinę o zmartwych- wstaniu, nie byli w stanie
tego przyjąć i stwierdzili,
że to czcza gadanina spo- wodowana nadmiarem
emocji. Niby całkowicie
zapomnieli o tym, co Je- zus kilka razy bardzo jas- no i wyraźnie mówił – że
będzie umęczony i zabity,
a trzeciego dnia zmartwychwstanie!
Lecz, jeśli popatrzymy
na siebie w prawdzie, to
chyba nie ma się już czemu dziwić. Czy my zachowujemy się inaczej? Przychodzą klęski żywiołowe,
choroby, kryzys ekonomiczny – i my tak samo,
jak apostołowie „zapominamy”, że Jezus zmartwychwstał, wszystko ma
w swoich rękach, świat
jest pod Jego kontrolą i
Bóg naprawdę czuwa nad
nami, aż tak bardzo, że
każdy włos jest policzony na naszych głowach.
Apostołowie byli w stanie
w pełni przyjąć prawdę
o zmartwychwstaniu dopiero po tym, jak zostali
obdarzeni Duchem Świętym. Wtedy zapomnieli
o lęku i świadczyli o Jezusie, aż do męczeńskiej
śmierci.
Otrzymujemy Ducha
Świętego w sakramencie
chrztu św., dodatkowo
jesteśmy umocnieni w
sakramencie dojrzałości
chrześcijańskiej – bierzmowaniu, tylko że jakoś
się gubimy, kiedy coś
nie idzie po naszej myśli, gdy nasz wymarzony
i zaplanowany świat, jak
my tego chcemy, zawala
się… Tak trudno jest nam
uwierzyć, że Jezus NAPRAWDĘ jest obok i rzeczywiście wie, co jest dla
nas najlepsze. Właśnie w
takich momentach Jezus
mówi: „Podnieście głowy
i nabierzcie ducha!” Pojawia się pytanie – jak to
zrobić? Gdzie nabrać tego
ducha? I co dokładnie
znaczy – nabrać ducha?
Myślę, że chodzi o nasze życie duchowe w tej
trudnej dla wszystkich
sytuacji. Skoro my, tak jak
apostołowie, zapominamy o tym, co mówił Jezus o zmartwychwstaniu,
warto wrócić do Jego Słowa, codziennie przeczytać choć mały fragment
Ewangelii z danego dnia,
by Chrystus sam mógł
nam tłumaczyć Pismo,
jak uczniom idącym do
Emaus, aby otworzyć nam
oczy, nakarmić i wzmocnić naszego ducha swoim
Słowem.
Warto na nowo odkryć
cud Eucharystii, dostępu
do której jesteśmy w wie- lu wypadkach pozbawie- ni. Przyjmując Jezusa w
Komunii duchowej można
zatęsknić za Nim, za Jego
bliskością i zacząć bardziej pragnąć spotkania z
Nim. O wiele bardziej doceniamy teraz dar Komu- nii św., gdy nie możemy
Go tak po prostu przyjąć.
Warto przyjrzeć się
swojej modlitwie i prosić o Ducha Świętego, do
czego Jezus nas wprost
zachęca, kończąc opowiadanie o Ojcu, który daje
dobre dary wszystkim
swoim dzieciom: „Jeśli
więc wy, którzy jesteście
źli, umiecie dobre dary
dawać dzieciom swoim,
o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą”
(Łk 11, 13). Co robić, jeśli
nie wiem, jak się modlić,
nie umiem i nie potrafię?
Wtedy trzeba prosić Du- cha Świętego, by to On
w nas wołał do Boga, by
otworzył nasze serca na
Boże Słowo, na obecność
Bożą w głębi naszych
serc. Apostoł Paweł mówi:
„Podobnie także Duch
przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem
nie umiemy się modlić
tak, jak trzeba, sam Duch
przyczynia się za nami w
błaganiach, których nie
można wyrazić słowami”
(Rz 8, 26). Możemy także prosić o pomoc Maryję, Matkę Bożą, która
jest Oblubienicą Ducha
Świętego, aby pomogła
nam otworzyć się na Jego
tchnienie.
Warto odkryć na nowo
modlitwę różańcową, adorację Najświętszego Sakramentu, litanie, które
zawsze możemy przeżywać indywidualnie i pochylić się na nowo nad
tekstem Godzinek. Modlić
się w domu, z rodziną i
dziećmi, stworzyć specjalne miejsce dla modlitwy,
gdzie możemy wspólnie
spotykać się z Bogiem.
Jeżeli uczynimy ten
wysiłek, by na nowo nabrać ducha i ożywić swoją relację z Bogiem, to
On odmieni nasze spojrzenie i zobaczymy, że te
wszystkie wydarzenia,
które tak nas przerażały,
napawały lękiem, bezsilnością i gniewem, są tak
naprawdę tym, co przybliżyło nas do Boga, co
pozwoliło na nowo zobaczyć Jego miłość, troskę o nas, Jego bliskość i
czułość. Odnowiony duch
da nam odwagę, by nieść
Dobrą Nowinę dalej, tym
wszystkim, którzy jeszcze
nie przypomnieli sobie
słów Jezusa o zmartwychwstaniu i wciąż tkwią w
ciemności, w rozpaczy,
smutku i dotkliwej samotności. Więc nabierzmy
ducha i podnieśmy głowy,
ponieważ zbliża się nasze odkupienie! Chrystus
zmartwychwstał! Czy
wierzysz, że zmartwychwstał dla Ciebie i w Twoim życiu?