Dotyk do błogosławionego

Rozważania - Rozważania

Z czym kojarzy nam się młodość? Z aktywnością, kroczeniem naprzód, ambicjami, radością, zabawą. Nawiasem mówiąc, osobę o takim zachowaniu i cechach można nazwać młodą bez względu na wiek (młody sercem lub młody duchem, tak mówimy), ponieważ nie zawsze w wieku 20, 25 lub 30 lat człowiek zachowuje się właśnie w ten sposób.
Włoch Pier Giorgio Frassati był młody, zarówno wiekiem, jak i sercem. Zmarł mając 24 lata – w 1925 roku. W 1990 roku, 6 kwietnia, papież Jan Paweł II ogłosił młodego mężczyznę błogosławionym i nazwał go człowiekiem ośmiu błogosławieństw. Co takiego zrobił na swojej życiowej drodze Pier Giorgio Frassati?
Młody człowiek urodził się w potężnej i zamożnej rodzinie. Moment jego narodzin Luciana, jego rodzona siostra, w swojej książce poświęconej osobie błogosławionego, opisuje tak: „Dzwony, które przed kilku godzinami rozdzwoniły się, oznajmiając Zmartwychwstanie, były też zapowiedzią nowego życia: w Wielką Sobotę, 6 kwietnia 1901 roku, o godzinie 18:30 urodził się w Turynie Pier Giorgio”. . Jego ojciec był dziennikarzem, założycielem gazety i senatorem, a matka – artystką. Pomiędzy rodzicami nie zawsze były ciepłe relacje. Luciana pisze nawet o tym, że ich matka Adelaide w malarstwie znalazła pewną „rekompensatę za rozczarowanie w małżeństwie”. Mimo to Pier Giorgio kochał oboje rodziców i był z nimi związany. Jednocześnie uczucia synowskie nie przeszkadzały mu w prowadzeniu niezależnego życia, którego styl bardzo różnił się od codzienności jego rodziny, która niewiele o tym wiedziała.
    Chłopak z Turynu, syn senatora, był aktywnym młodym człowiekiem. Pier Giorgio lubił wspinaczkę górską i często wybierał się w góry samodzielnie lub w towarzystwie, dobrze pływał, umiał jeździć konno, a także dużo jeździł na rowerze. Był osobą towarzyską. Z przyjaciółmi założył nawet „Towarzystwo Ciemnych Typów”.
    Pier Giorgio prowadził dynamiczne życie duchowe i życie społecznie zaangażowane. Był uczestnikiem ruchu „Katolicka akcja” Uniwersyteckiej Konfederacji Katolików Włoskich, a także Konferencji Towarzystwa św. Wincentego à Paulo. Z tego powodu nie zawsze miał czas na naukę, do której, podobnie jak do innych obowiązków, jak pisze siostra, młody mężczyzna podchodził „skrupulatnie”, „studiował sumiennie i nie ulegał pokusie ułatwiania sobie czegokolwiek przez stosunki”. Jednocześnie „na naukę poświęcał tylko część dnia i choć uważał ją za swój pierwszy obowiazek, często zasiadał nad książką dopiero po długotrwałym obchodzie biednych, po zebraniu Konferencji św. Wincentego czy po nocy spędzonej na adoracji”.
    Jako członek Towarzystwa Pier Giorgio pomagał biednym i chorym osobom, odwiedzał ubogie rodziny w różnych, czasem wcale nie prestiżowych dzielnicach Turynu.
    Odwiedzał ich, aby pomóc zarówno materialnie, jak i duchowo. I robił to regularnie. Luciana opisuje to w ten sposób: „Ale Pier Giorgio nie poprzestawał jedynie na materialnym wspieraniu ubogich. [...] kiedy wręczył już datek biedakowi, pozostawał jeszcze przez chwilę, by z nim porozmawiać; pytał o dom, o dzieci, o drobne kłopoty dnia powszedniego”.
    Pewnego razu wracał do domu „w domowych łapciach, gdyż swoje buty podarował jakiemuś biedakowi”.
    „Czegóż mógł szukać w tych najbardziej ubogich dzielnicach miasta, w domach napiętnowanych występkiem i grzechem, jeśli nie gwałtem i zbrodnią, taki młodzieniec jak Pier Giorgio, z zamożnej rodziny, jedyny spadkobierca znacznego majątku?”. Tak opisała w swojej książce zdziwienie pewnej osoby jego siostra.
    W odpowiedzi Pier Giorgio powiedział: „Jezus nawiedza mnie w komunii św. każdego ranka, a ja Mu się odwdzięczam w skromny, dostępny mi sposób: odwiedzam Jego biedaków”.
    Jego pomoc dla wymagającej ludności Turynu była tak głęboka i ogromna, że na jego pogrzeb zebrało się wielu mieszkańców z biednych dzielnic Turynu, tych, którym pomagał.
    Pier Giorgio zmarł 4 lipca 1925 roku w wyniku choroby, którą zaraził się od jednego z chorych. Tego samego dnia do jego domu zaczęli przychodzić nieznajomi ludzie. Wchodzili do pokoju, gdzie leżało ciało zmarłego i dotykali go, jak relikwii. „Wszystko to działo się na naszych oczach, nas, którzy przez tyle lat nie wiedzieliśmy o nim nic i dopiero teraz nieznani ludzie dawali nam wielką naukę” – napisała Luciana. Święty Jan Paweł II w dniu beatyfikacji opisał Pier Giorgia tak: onego z Chrystusem, uczyniła zeń współczesnego świadka nadziei płynącej z Ewangelii i łaski zbawienia działającej w ludzkim sercu. [...]
    Wiara i miłość, prawdziwe źródło jego życiowej energii, sprawiły, że prowadził bardzo aktywne i zaangażowane życie w swoim środowisku, w rodzinie i w szkole, na uniwersytecie i na polu społecznym; przekształciły go w pełnego radości i entuzjazmu apostoła Chrystusa, w żarliwego wyznawcę Jego orędzia i Jego miłości. [...] Całkowicie pogrążony w Bożej Tajemnicy, całkowicie oddany służbie bliźniemu: tak można pokrótce określić jego pobyt na ziemi”.