GRODNO
Poniedziałek,
03 czerwca
2024 roku
 

Kącik dziecięcy

Dużo czy mało

Kącik dziecięcy

Znudziło mi się uczyć – powiedział Piotruś do mamy, gdy w złym humorze wrócił ze szkoły. Zdjął swój plecak i smutny usiadł na kanapie.
    – Czy coś się stało w szkole? – zapytała matka.
    – Każdego dnia to samo. Te liczby i litery plączą się, niedługo już będą mi się śniły po nocach.
    – Doprawdy tak trudno jest się uczyć?
    – Dziś znów nie będę mógł się pobawić – powiedział Piotruś, prawie płacząc. – Znowu otrzymaliśmy dużo zadań domowych, będę musiał do nocy je odrabiać.
    Kiedy po obiedzie Piotruś wziął się za matematykę, ktoś zapukał do drzwi. To przyszedł jego kolega z klasy Stasiek, który zapytał, czy Piotruś wyjdzie dziś na podwórko, aby się pobawić.
    – Nie – powiedziała mama – ma na jutro sporo do odrobienia.
    – Jak to sporo? – zdziwił się Stasiek – dziś zadano nam bardzo mało, już odrobiłem wszystkie lekcje.
    – Tobie być może zadano mało, ale Piotrusiowi na pewno wasza nauczycielka dużo zadaje.
 

Cud, który się nie kończy

Kącik dziecięcy

W jednym baj­kowym kraju istniała szkoła czarodziejów. Jak w każdej szkole byli w niej uczniowie i nauczyciele, zajęcia i wakacje, a pod koniec roku mali czarodzieje pokazywali to, czemu się zdążyli nauczyć.
    W tej szkole uczył się chłopczyk, którego nazywano Artur Zielony Krzaczek. Takie przezwisko on otrzymał po tym, jak na jednym z zajęć przypadkiem przemienił swoje włosy w malutki zielony krzaczek i długo nie mógł przywrócić im zwykły wygląd.
    Razem z innymi uczniami Artur uczestniczył w corocznej demonstracji cudów. Jak myślicie, jaki cud on przygotował? Nie, nie stoliczek „nakryj się” i nie buty siedmiomilowe. On wymyślił czarodziejski dywan. Jak tylko ktoś stawał na ten cudowny dywan i dwukrotnie podskakiwał na lewej nodze, przemawiając “ćwir ćwierk”, jak w ten sam czas spełniało się jego życzenie. Ale w związku z tym, że Artur był tylko uczniem i jeszcze nie miał prawdziwej mocy czarodziejskiej, jego czary działały tylko jedną minutę.
    Żeby sprawdzić swój wynalazek, Artur nakierował się do przedszkola, które znajdowało się obok szkoły czarodziejów. Tam on zaproponował dzieciom stać na czarodziejski dywan i pomyśleć jakieś życzenie.
 

CUD

Kącik dziecięcy

- Wierzysz w cuda?
    - Tak.
    - Naprawdę? A czy widziałeś jakiś cud?
    - Cud? Oczywiście.
    - Jaki?
    - Ciebie.
    - Mnie? Czyżbym był cudem?
    - Tak.
    - Nie rozumiem?
    - Oddychasz. Masz delikatną i ciepłą skórę. Twoje serce bije. Widzisz. Słyszysz. Biegasz. Jesz. Śpiewasz. Myślisz. Śmiejesz się. Kochasz. Płaczesz…
    - Czy tak? I to jest właśnie cud?
Żył sobie kiedyś pewien szary wróbel, którego życie było niekończącym się pasmem zmartwień i kłopotów.
    Był jeszcze w skorupie, a już miał swoje problemy: „Czy uda mi się wydostać z tej twardej skorupy? Czy nie wypadnę z gniazda? A czy moi rodzice zdołają mnie wyżywić?”.
    Zaledwie uporał się z tymi zmartwieniami i miał wyfrunąć w powietrze po raz pierwszy, pojawiły się już następne wątpliwości : „Czy moje skrzydła zdołają mnie utrzymać ? A jak rozbiję się w drobiazg? …Kto mnie pozbiera?”.
 

Dwaj przyjaciele

Kącik dziecięcy

Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie. Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni.
    Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.
 

Bajka o szklance i konewce

Kącik dziecięcy

W dużym starym kredensie za przejrzystymi szklanymi drzwiczkami mieszkała szklanka. Była to jedna z sześciu świątecznych szklanek ze złotym wzorem na bokach. Szklanki stały na półkach kredensu wraz z innymi pięknymi naczyniami, które wyjmowano stąd tylko na święta, kiedy wazy, salaterki i telerze były wypełniane pysznym jedzeniem, a szklanki – smacznymi napojami.
    Po imprezie naczynia niesłi do kuchni, zmywali, pozostawiali na noc, żeby wyschły, a rano znowu wstawiali ich do kredensu. Cały świąteczny zestaw naczyń jeszcze przez tydzień przypominał ostatnią imprezę i z zapałem opowiadał, kto jakie danie otrzymał i jak wspaniale czuć się wypełnionym różnego rodzaju smakołykami. Szklanki też jedna przez drugą opowiadały o sokach, lemoniadach i napojach gazowanych.
 

Dmuchawiec

Kącik dziecięcy

Niedawno, czytając pewną książkę, natrafiłam na opis dmuchawca. Wydawałoby się, że nic ciekawego nie można się dowiedzieć o tym niezwykłym rosnącym wprost pod nogami kwiatuszku. Lecz czytając werset po wersecie, dziwiłam się coraz bardziej. Bóg, stwarzając dmuchawiec, nie tylko spróbował uczynić go pięknym i wesołym. Ogarnął On ogromną troską maleńkie nasiona tej roślinki. Wszyscy wiecie, jak kwitnie dmuchawiec.
    Na początku jest to żółty kwiatuszek, który bardzo lubią dzieci. Dmuchawce otwierają swe kwiatostany-koszyki skoro świt i zamykają je przy zmroku.
 

Strona 20 z 34:

Numer aktualny

 

Kalendarz 2022

Kalendarz
«Słowo Życia»
na rok 2022

Kalendarz liturgiczny

red
Obchodzimy imieniny:
Dziś wspominamy zmarłych kapłanów:
Do końca roku pozostało dni:  212

Czekamy na Wasze wsparcie

skarbonkaDrodzy Czytelnicy!
Prosimy Was o pomoc w głoszeniu Dobrej Nowiny. Czekamy na Wasze listy, artykuły, zdjęcia i wsparcie finansowe gazety. Jako jedna rodzina "Słowo Życia" pragniemy nieść słowo Boże, mówić o Chrystusie i Kościele co raz większemu gronu ludzi na Białorusi oraz poza jej granicami.